Tomek O

Pisząc o moim wędkarskim świecie grzechem byłoby nie wspomnieć o Tomku ... 


Poznaliśmy się przypadkiem, gdy umówiłem się z innymi wędkarzami na wykonywanie prac przy rzece. Gdy czekałem na nich nie omieszkałem połowić na suchą muchę. Na miejscu spotkania widziałem znajome twarze, jak i kilku nieznajomych. Jednym z nich był Tomek. Tego dnia , po skończonych pracach, pojechaliśmy wspólnie pierwszy raz na ryby ...bo tylko my dwaj mieliśmy ze sobą wtedy wędki ... tak zaczęła się nasza znajomość, którą określiłbym dziś jako przyjaźń ...


Tomek to zatwardziały spinningista pstrągowy - inne ryby go nie interesują. I uwierzcie mi, on wie o pstrągach naprawdę sporo. To on od podstaw wyłożył mi na czym to polega. Pokazał jak złożyć zestaw, dlaczego obrotówką mam łowić z prądem, a woblerem pod prąd i najważniejsze - jak "czytać" rzekę. 

Dzięki niemu poznałem inne malownicze odcinki naszych rzek. Pokazał mi dzikie, mało uczęszczane rzeki, miejsca, o których nikt nie wie. To dzięki niemu mogłem delektować się spotkaniami z pięknymi naszymi potokowcami.


Jak z każdym, tak i z Tomkiem wiąże się kilka ciekawych historii z wyjazdów. Jedną z nich jest debiut moich woblerów pstrągowych. Poprosiłem go o sprawdzenie czy nadają się one do łowienia, czy lepiej nie psuć pstrągowego rzemiosła. Po pierwszym rzucie stwierdził krótko - to są woblery nie na pstrąga a na szczupaka. Przy drugim rzucie spod korzenia uderzył mu taki okaz, że nie zdążył go zaciąć. Gdy dałem mu ten wobler na pamiątkę, to po 3 dniach miałem od niego telefon, że na odcinku 500 metrów miał dwa pstrągi i dwa wyjścia innych. Skwitował to krótko - od dziś zaczynam łowić na twoje wynalazki. 

Drugą historią jest moja sławna czerwona żyłka. Zawsze twierdził, że na czerwoną nie biorą... do czasu ... na jednym z wyjazdów tylko ja łowiłem pstrągi ... właśnie na czerwoną ... nawet nie wiecie jaką miał wtedy minę.

Jedyną rzeczą do jakiej nie udało mi się przekonać Tomka to wędkarstwo muchowe. Zabrałem raz go nawet na takie wędkowanie. Pokazałem różne metody. Niestety, powiedział krótko - tylko spinning. A jeśli chodzi o muchę, to on może jeździć, ale tylko jako fotograf.


Na koniec chcę napisać o jeszcze jednej rzeczy ... tym, jak Tomek wspaniale wprowadza w wędkarski świat Mateusza - swojego syna. Uczy go prawdziwego podejścia do ryb, obcowania i poszanowania przyrody, szacunku i przyjaźni z innymi wędkarzami. Jeśli Mateusz będzie dalej tak szybko przeskakiwał na kolejne stopnie wędkarskiego wtajemniczenia, to niedługo to Tomek będzie się od niego musiał uczyć ... 


Tomku - dziękuję Ci za wspólne dotychczasowe wędkowanie. Mam nadzieję, że jeszcze wielokrotnie będziemy mogli wspólnie pojechać na nasze ulubione odcinki, połowić, pogadać, spotkać się. Nawet nie wiesz, jak bardzo zmieniłeś mnie jako człowieka i wędkarza. Dziękuję. 

A jeśli nie do końca mi uwierzyliście, zerknijcie TU - to jest świat Tomka. 

4 komentarze:

  1. Zdecydowanie niezasłużone komplementy! Zwłaszcza od kogoś kto dał mi tak wiele. Przyjaźń!

    OdpowiedzUsuń
  2. Thats very impressive, We have done well and not had any snow yet, Love the picture with your lad fishing with you thats well good,
    ,,,Paddy,,,

    OdpowiedzUsuń
  3. Tomek - zasłużone i to nie wiesz jeszcze jak :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Paddy - this foto I take in 2009 jear ... Now we don't have snow, we don't have winter ... but we can fish trouts :-)

    OdpowiedzUsuń